JozefFazan.pl

Jak to jest być trenerem personalnym?

Jak to jest być trenerem personalnym?
21 czerwca 2018 Józef Fazan

Tytuł tego wpisu to dosłowna parafraza pytania zadanego mi przez jednego z subskrybentów mojego kanału na Youtube. Pytanie to jest bardzo ogólne, na szczęście jego autor doprecyzował je pytając o to skąd brać klientów i jak na tym zarabiać.

Na główną część pytania mógłbym odpowiedzieć jednym wyrazem: fajnie. Fajnie jest być trenerem, robić to co się kocha i otaczać się wartościowymi ludźmi. Wiem, że brzmi to banalnie, ale każdego dnia wstaję i jestem wdzięczny Bogu za to, że mogę wykonywać taką, a nie inną pracę.

Niejednokrotnie podkreślałem jednak, że nie jest to zajęcie dla każdego. Będąc instruktorem w klubie fitness pracowałem nieraz po 200h w miesiącu, w międzyczasie studiując i przygotowując się do zawodów sylwetkowych. Była to ciężka szkoła życia i myślałem, że muszę przetrwać ten etap, by potem mieć lżej.

Dziś pracuję co najwyżej połowę czasu tego co w tamtym okresie, zarabiam znacznie więcej, ale wcale nie uważam, żeby było łatwiej. Faktycznie mając rodzinę (od prawie roku jestem szczęśliwym ojcem), nie byłbym w stanie funkcjonować już w ten sposób co dwa lata temu. Napędzała mnie wówczas adrenalina, pasja związana z wykonywaniem zawodu marzeń oraz ambicja.

Nie chcę powiedzieć, że te uczucia już we mnie wygasły, choć na pewno już się tak nie „przypalam”. Młodzieńcza radość przerodziła się u mnie w opanowanie, świadomość swoich możliwości oraz umiejętność dokładnego planowania. Brzmi to może nieskromnie, ale sam wiem jaką drogę musiałem przejść, by znaleźć się tu gdzie dziś jestem i jednocześnie jak wiele jeszcze muszę się nauczyć, żeby w tym miejscu nie utknąć.

Co prawda nie zamierzam prawić tu banałów o tym, że strefa komfortu to Twój wróg i tylko ciężką pracą osiągniesz sukces, ale taka wewnętrzna pokora jest bardzo wskazana, jeśli dalej chcemy się rozwijać. Co do ciężkiej pracy i sukcesu to ja w to nie wierzę. Uważam, że przede wszystkim należy pracować MĄDRZE. To tak samo jak z treningiem – więcej wcale nie zawsze znaczy lepiej.

Uważam jednak, że najpierw samemu musisz do tego dojść. Jeśli się nigdy nie przetrenujesz, nie docenisz znaczenia regeneracji, ani periodyzacji treningowej. Podobnie z ciężką pracą po kilkanaście godzin dziennie – może Ci się wydawać, że jesteś niezniszczalny, pytanie tylko jak długo tak pociągniesz?

Oczywiście motywacja ma tu ogromne znaczenie, bo jeśli coś kochasz i jest to Twoją pasją, to jesteś w stanie dla tego zarwać noc, nie zjeść posiłku, czy odpuścić wyjście na miasto. Niemniej jednak jeśli chcesz tak funkcjonować, to musisz stale utrzymywać swoją determinację na wysokim poziomie i znów pojawia się pytanie – jak to zrobisz?

Będąc trenerem free – lancerem sam musisz organizować sobie swój czas. Klub fitness nie będzie zdobywał już dla Ciebie klientów, a na pewno nie w takim stopniu jak wówczas, gdy byłeś instruktorem. Menedżer nie ustali Ci grafiku, ani nie wyznaczy obowiązków – teraz to Ty jesteś panem swego losu. Dla niektórych nie jest to wcale lepsze rozwiązanie, gdyż oznacza ogromną odpowiedzialność, niepewność i walkę o przetrwanie.

Trener pracuje wtedy kiedy inni śpią lub odpoczywają – wolne ma wtedy, gdy inni pracują. Ja mam ten komfort, że organizuje sobie treningi z podopiecznymi od poniedziałku do piątku w dwóch blokach: poranny (od 6 lub 7 do 10-11) i popołudniowy (16 – 21 lub 22). Klienci mają swoje stałe godziny i rzadko się zdarza, żeby ulegały one zmianie. Wiem jednak, że moi niektórzy koledzy nie mają tego luksusu i siedzą na siłowni od rana do wieczora z 1 -2 godzinnymi okienkami, których większość nie potrafi wykorzystać w sposób produktywny.

Ja w wolnym czasie staram się odpoczywać, ale pochłania mnie również rozwój moich social mediów. Narzeczona często ma do mnie pretensje, że zbyt mało czasu poświęcam jej i dziecku. Może i jestem pracoholikiem, ale robię to z myślą o rodzinie. Będąc trenerem powinieneś stale pozyskiwać nowych klientów, bo wiadomo że najlepiej jest utrzymywać starych, lecz nie można ślepo wierzyć w to, że są oni na zawsze. Nawet mimo szczerych chęci, może przyjść taki okres w ich życiu, że treningi zejdą na dalszy plan.

Skoro padło pytanie o sposoby ich pozyskiwania, to wystarczy przejrzeć bloga, bo duża część moich wpisów dotyczy tej tematyki. Większość sprowadza się do tezy, że to czy potrafisz pozyskać klienta w głównej mierze zależy od Twojej postawy, kultury osobistej i przekonań. Jeśli masz to opanowane, to dopiero wtedy możesz przejść do promowania się w sieci oraz mediach społecznościowych. Ze względu na dużą konkurencję w naszej branży jest tam coraz ciężej o pozyskanie klienta, zwłaszcza gdy nie masz jeszcze wyrobionej marki.

Ciekawą alternatywą stają się natomiast portale ogłoszeniowe i nie mam tu na myśli Gumtree, czy Olx, gdzie sytuacja jest podobna, o ile nawet nie gorsza niż na Facebooku. Ostatnio zacząłem testować portal Oferteo.pl i widzę, że roi się tam od zapytań o treningi personalne. Mój znajomy ruszył również ze startupem wezzetrenera.pl, który ma być bazą trenerów z okolic Krakowa. Oprócz tego widziałem kilka aplikacji (m.in. gymgang), które oprócz nadzorowania progresów podopiecznych mają być narzędziem do ich pozyskiwania. Myślę, że przyszłość nie tylko naszej branży jest właśnie IT. W jednej kwestii jednak nic się nie zmienia – zadowoleni klienci, polecenia i jeszcze raz polecenia!

Ostatnią kwestią, którą poruszę w tym wpisie jest pytanie o sposoby zarabiania. Nie będę jednak rozpisywał się o tym jak zarabiam na treningach, bo o tym również możecie przeczytać na blogu oraz posłuchać na moim kanale na YT. Bardziej chciałbym skupić się na kwestii zarabiania online i tworzenia dochodu pasywnego w naszym zawodzie, zwłaszcza że jak już wspomniałem – wszystko, co dzieje się dziś w sieci jest przyszłościowe.

W mojej pracy magisterskiej analizowałem model biznesu trenerów personalnych doby mediów społecznościowych. Byli to polscy trenerzy, którzy do kwietnia 2017 roku cieszyli się największą popularnością według Facebook Trends Polska. Kryterium była oczywiście ilość fanów na Facebooku. W swoim tekście pod uwagę wziąłem dziesięcioro najpopularniejszych trenerów. Ich model biznesowy charakteryzował się tym, że oprócz sponsoringu firm odzieżowych, czy producentów suplementów ich źródła przychodu stanowiły produkty i usługi online.

Większość z nich nie prowadziła regularnych treningów personalnych – owszem oferowali tego typu usługę, ale jej cena sięgała nawet 1000 zł/1h. Zamiast tego proponowali znacznie tańsze plany treningowe i dietetyczne online oraz produkty pokrewne takie jak książki, czy programy na płycie DVD.

Złośliwi powiedzą, że tymi ludźmi kieruje jedynie chęć zarobku, mało kto jednak zauważy ile poświęcenia włożyli w to, by być tu, gdzie są dziś – Ewa Chodakowska zaczynała od mycia okien, Michał Karmowski i Akop Szostak pracowali fizycznie. Mówiłem już, że nie wierzę w SAMĄ ciężką pracę i ci ludzie są właśnie tego dowodem, bo choć ciężkiej pracy odmówić im nie można, to mieli jeszcze to COŚ, co zadecydowało, że udało im się przebić.

Czy każdy może dołączyć do ich grona? Moim zdaniem nie, bo wówczas wszyscy ciężko pracujący trenerzy byliby na ich miejscu. Czy to oznacza, że nie możesz zarabiać online, ani tworzyć dochodu pasywnego? Absolutnie NIE! Rynek fitness jest na tyle chłonny, że znajdzie się tu miejsce dla każdego, kto ma pomysł na siebie i swoją markę. Może nie będzie ona tak rozpoznawalna jak wyżej wspomniani, ale jeśli tylko masz jakąś wartość do zaoferowania innym, to bierz się do dzieła trenerze!